Tuesday, June 17, 2008

Job hunting & mountain biking

Dziś Kasia odebrała rower więc mogliśmy się wspólnie udać na rowerową wycieczkę wzgórkami i pagórkami. Naprawdę nie sądziłem, że pozwoli mi się to tak bardzo zrelaksować i zapomnieć o tym całym zamieszaniu związanym z szukaniem pracy. Ostatnio tak luźno czułem się wskakując do wody na basenie.

Przy okazji dałem podręcznikowo ciała, bo na przejażdżkę nie zabrałem aparatu. Stąd też brak ilustracji do niniejszego wpisu. Ale obiecuję się poprawić podczas jutrzejszej wyprawy (jeśli ból tyłka przejdzie).

Tabletki i krople do nosa przepisane mi przez panią alergolog zadziałały na piątkę, co mnie bardzo cieszy, bo wygląda na to, że na razie pylenie nie będzie dawało mi się we znaki. Wszystko podczas wycieczki przez łąki i lasy pięknie pachniało i wyglądało (nie to co w plastikowym Central Parku). Zahaczyliśmy jak kiedyś o Henryków, gdzie jest klasztor i tablica ze słynnym pierwszym ponoć po polsku wypowiedzianym zdaniem.

Aktualnie przechodzę przez sito rekrutacyjne Google. Jeśli ktoś jest zainteresowany, służę opowieściami.

I jedno wyjaśnienie - ponieważ kilka wpisów niżej wyrażam się pozytywnie o PKP a następnie je zjeżdżam. Otóż znacznie poprawiły się krótkodystansowe przewozy regionalne. Natomiast długodystansowe pośpiechy to wciąż syf.

Za kilka dni powinien się skończyć tryb zbierania aplikacji u kilku firm, do których się zgłaszałem. Niestety większość z nich jest w Warszawie, a tę chciałbym potraktować jako ostateczność, bo chętnie pomieszkalibyśmy we Wrocławiu. Nie po to się wraca, żeby znowu się odizolować od rodziny i znajomych. Niestety Wrocław nie jest silnym ośrodkiem medialnym, więc jest jak jest. W TVP Wrocław zaproponowali mi współpracę za 100 zł od materiału. Dziękuję. Nie chcę wracać do swoich dziennikarskich początków i być znowu na najniższym szczebelku. To już wolę nauczyć się czegoś nowego... W Krakowie wbrew naszym domysłom (a było to żydowskie muzeum na Kazimierzu) nie sprawdzali czy jestem obrzezany.

Oglądanie telewizji pomaga mi tylko utwierdzić się w przekonaniu, że dobrze robimy nie chcąc posiadać telewizora. Na ekranie widziałem dziś komisję ds. przycisków (o co chodzi? - jestem chyba w większości nieświadomych Polaków) i zapowiedź listu pasterskiego biskupów do wiernych przed igrzyskami w Pekinie (naprawdę). Więc bez telewizora nic nie tracisz a zyskujesz czas i życie, którego nie należy tracić na oglądanie jakichś politycznych dyrdymałów z Warszawy.

No comments: