Wednesday, June 25, 2008

Fauna okolic Wzgórz Strzelińsko-Niemczańskich

Muszę przyznać, że tyle dzikiej zwierzyny, co podczas ostatnich dni to ja w swoim życiu nie wiedziałem. I nie liczę tutaj tej rozjechanej na drogach...

Bażanty, zające, sarny, jelenie, lisy nawet, o jaszczurkach i zaskrońcach nie wspominając. A wszystko to za sprawą naszych wypadów rowerowych po polach i lasach oraz spacerów. Jeden bażant był spory, rzekłbym dorodny, to bażancisko wręcz było. I uciekał przed nami po ścieżynce odważny grubas zamiast od razu się schować w krzaczory. A jeden z lisów był takich rozmiarów, że z odległości ok. 150 metrów było go widać bardzo wyraźnie. Szliśmy pod wiatr, więc długo nas nie mógł wyczuć, zwęszyć znaczy się. Uciekł w pole po dłuższej chwili... Nie udało mi się jednak żadnego z okazów nowoleskiej fauny sfotografować, bo tak szybko uciekają. Udało mi się za to złapać to:

Ciekawych okazów flory też nie brakuje. Była też więc niezapomniana plantacja marihuany koło Henrykowa, ale tym razem aparatu nie miałem. Obiecuję tam wrócić. No i szabrowany słodki groszek na "bezpańskim polu", ale o tym sza.

A z tego wszystkiego to za sprawą tych Kasi hard-corowych tras to już nawet tylne koło lekko skrzywiłem. Nie żeby "ósemka", ale mnie lekko denerwuje...

No i nareszcie spadł deszcz. I dobrze, bo bardzo sucho było. A na początku nawałnica dawała nieźle... Aż nic nie było widać przez okna. Tak zacinało i wiało...

No comments: